Po całkiem komfortowej podróży lądujemy planowo w Doha. Muszę przyznać, że już rozumiem, czemu Qatar Airways są wybrane najlepszą linią lotniczą na świecie. Serwis mają naprawdę na wysokim poziomie.
Lotnisko w Doha zaskakuje nas swoim ogromem, Z samolotu przesiadamy się do autobusu, który ma nas zawieźć do odpowiedniego terminalu tranzytowego. Bo tutaj w zależności od tego czy docelowo przylatuje się do Doha, czy też jest to tylko przystanek tranzytowy należy udać się na inny terminal. Suma sumarum - wsiadamy do autobusu. Jedziemy i jedziemy... Kiedy w końcu podjeżdżamy pod terminal okazuje się, że jest to tylko terminal Arrivals, a my ze swoim Transit jedziemy jeszcze dalej. Lotnisko jest naprawdę bardzo duże. Autobus jedzie i jedzie, a my przy okazji patrzymy na ogrom floty QA.
Po dotarciu do terminala musimy znowu przejść kontrolę bezpieczeństwa. Z plecaka znika nam taśma magazynowa służąca do zaklejenia worków, w które pakowaliśmy plecaki, żeby jakoś przeżyły tę przesiadkową podróż. No trudno, jakoś się bez niej obędziemy.
Sam terminal transferowy nie jest zbyt duży. Strefa zakupowa też nie powala. Wybór może i jest, ale ceny za to katarskie... Chyba odłożymy zakupy na Wietnam ;)
Po 2h wsiadamy do następnego samolotu QA i lecimy do Hanoi z przystankiem w Bangkoku.