Godzinę przed czasem dojeżdżamy do Berlina. Jest 6.30. Raczej nie mamy co liczyć na jakąś otwartą kawiarnię o tej porze. A podróż mimo, że upłynęła spokojnie i wygodnie to nie posiadamy zbyt dobrze rozwiniętej umiejętności spania w autokarze, więc kawa jest wręcz wskazana.
Jedyne co pamiętam z wytycznych dotyczących dojazdu na lotnisko to stacja Charlottenburg - tam mamy złapać jakiś pociąg. Tylko najpierw trzeba do tej stacji dotrzeć. I oczywiście błądzimy. Skręcamy nie w tę ulicę, co potrzeba i robimy niezłe kółko zanim po drodze znajdujemy jakąś mapę. Dopiero wracamy na właściwy kurs i docieramy do stacji. Pociąg na lotnisko jedzie 30 minut. W końcu możemy wypić kawę. Do naszej odprawy zostały nam jeszcze 4 godziny ale poświęcamy je na przestudiowanie przewodnika, więc zlatuje nam nie wiadomo kiedy.
Teraz już tylko skok do samolotu linii Tap Portugal i jesteśmy na miejscu.