Geoblog.pl    blenden    Podróże    Kenia i Tanzania 2014    No Visa
Zwiń mapę
2014
13
lut

No Visa

 
Kenia
Kenia, Malindi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11676 km
 
Po szybkim śniadaniu, szybkie łapanie tuk-tuka. Nawet zbyt szybkie, bo nie odwiedzamy bankomatu, a gotówka nam się kończy. Stwierdzamy jednak, że skorzystamy z niego już na miejscu w Malindi. Jeszcze tylko małe negocjacje cenowe i z 200 schodzimy do 100 szylingów za przejazd na dworzec autobusowy. Po niedługiej jeździe docieramy na miejsce. Dworcem autobusowym to ja jednak bym tego nie nazwała.. Pomieszanie targu, parkingu i jadłodajni. Jeden wielki galimatias. Przy wjeździe do naszego tuk-tuka od razu dopadają naganiacze. Zostajemy zaprowadzeni do jedynego słusznego busika jadącego do Malindi. Busik najlepszy, cena oczywiście też promocyjna – 350 szylingów. W sumie wyczytaliśmy, że tyle mniej więcej powinna kosztować przejażdżka shuttle busem na tej trasie, więc jest dobrze. Opcja jest o tyle fajna, że bus jedzie bez przystanków pośrednich. Musimy tylko poczekać aż wszystkie miejsca w busie zostaną sprzedane. Nie trwa to jednak dłużej niż 10 minut. W tym czasie mam możliwość poobserwować dzień z życia jednej z pętli autobusowych Mombasy. Patrząc na organizację pracy, nowoczesność technologii, czystość, a co za tym idzie – zapach, to dochodzę do wniosku, że pewnie tak w Polsce wyglądało średniowiecze. Może przesadzam i może się czepiam, ale tu naprawdę wszystko działa w sposób pierwotny.. Ale nieważne. Grunt, że działa. To, że ja tego zgiełku i kontrolowanego (bądź nie) chaosu nie ogarniam, nie ma znaczenia. Najważniejsze, że oni się w tym doskonale odnajdują. Moje rozważanie przerywa „obsługujący” nas wcześniej naganiacz i zgarnia od nas jeszcze 100 szylingów za bagaż. Ruszamy.

Droga wiedzie przez biedniejsze dzielnice Mombasy. Czasami mijamy tereny tak prymitywne, że wydaje mi się, że to już jakieś wioski na końcu świata. A jednak nie. To ciągle jeszcze Mombasa. Później droga mija dość szybko. Czasami na tyle szybko, że wolę podziwiać widoki po boku niż patrzeć przez przednią szybę i obserwować, co nasz kierowca wyprawia. Siedzimy na końcu busa.. Tu nawet nie ma jak uciekać w razie wypadku. Dobra.. Koniec czarnowidztwa. Kierowca nie należy jeszcze do tych najbardziej szalonych, więc będzie ok.

Dojeżdżamy do Malindi. Kolejna biedna, kenijska wiocha. I kolejna, której specyficzny zapach w pierwszych momentach człowieka przytłacza. Gdy zmieszamy ze sobą zapach potraw przyrządzanych na ogniu, zapach potu, niemytego ciała, szamba, krowy (albo kozy – rzecz gustu), palonych śmieci, spalin samochodowych z wyjątkowo starych silników i zmiksujemy to wszystko w temperaturze 35 stopni, otrzymamy zapach Afryki. Tak chyba tez pachnie bieda. Bo biednie tu jest niesamowicie. A mimo tego, Ci ludzie są pogodni, przyjaźni, pomocni i na swój sposób pogodzeni ze swoim losem. W końcu – hakuna matata.

Wróćmy jednak do Malindi. Ku naszemu zdziwieniu nasz driver, nie zajeżdża na coś w rodzaju dworca autobusowego (może dlatego, że po prostu w Malindi czegoś takiego nie ma), ale rozwozi wszystkich w ich miejsca docelowe. Gdy zostaliśmy już tylko my, pytamy o bankomat. Okazuje się, że musimy wrócić do centrum. Całe szczęście nasz kierowca nie robi żadnego problemu i wiezie nas z powrotem do miasta. Wpadam do bankomatu i doznaje szoku. Kolejka jak za mięsem w PRL-u. Staję więc grzecznie na końcu i czekam. Stojący przede mną pokazują mi jednak drugi bankomat znajdujący się dokładnie obok tego, do którego stoi sznureczek. To bankomat dla tych, co potrafią się tą machiną obsługiwać. Przy pierwszym stoi pracownik i każdemu po kolei pomaga ujarzmić tę diabelską machinę. Super.. Czyli ja bez kolejki  Ale, ale.. Jest problem. Bankomat wypluwa moja kartę. O co cho?? A o to, że ten oto sprzęt obsługuje tylko karty Visa. No pięknie, a w portfelu dwa Mastercardy.. Bankomat z kolejką w gratisie też nic mi nie pomoże. Tam też tylko Visa. Super. Jesteśmy w posiadaniu ostatnich 1000 szylingów, czyli jakbyśmy nic nie mieli.. Jedziemy do Barclays’a. nasz kierowca twierdzi, ze tam będzie ok. W Mombasie czy Nairobi nie było problemu. Ale niestety nie jesteśmy w Mombasie, ani tym bardziej w Nairobi. Okazuje się, że tutejszy Barclays też tylko Visę akceptuje. Lokales podpowiada nam, by iść do środka do banku, może oni tam coś wymyślą.
Całe szczęście okazuje się, że uda nam się uzyskać trochę gotówki. Muszę tylko wypełnić kilka świstków, wyspowiadać się z karty, paszportu, przelecieć się parę razy między jednym wejściem do banku a drugim, tu przekazuję kartę, a tam lecę wbić pin, jeszcze podpis i już po 30 minutach jestem szczęśliwym posiadaczem gotówki. Możemy w końcu jechać do hotelu. Odpalamy jeszcze tylko należne dla naszego kierowcy za cierpliwość do nieogarniętych białasów. Umawiamy się też że zgarnie nas za dwa dni.

Ośrodek okazuje się być bardzo fajny. Do oceanu niedaleko. Ogarniamy się zatem i idziemy popluskać się w jego ciepłych wodach. Akurat jest przypływ, więc woda podchodzi blisko przybrzeżnych knajp. W jednej z takich właśnie się rozlokowujemy Kelnerka zapewniła nas, że jako goście współpracującego z knajpą hotelu możemy korzystać z ich leżaków. Super, bo widok z tego miejsca jest bajeczny. Leżąc i podziwiając cudowność tego miejsca zastanawiamy się dlaczego nigdzie na plaży nie ma leżaków. Twierdzą, że to przez duże pływy, bo w trakcie przypływu plaża robi się wąska i nie byłoby jak po niej spacerować. Wydaje mi się jednak, że to tylko pół prawdy. Drugie pół to fakt, ze na teren hotelu nie mogą wchodzić miejscowi naciągacze. A naciągają na wszystko.. Na safari zwykłe, na blue safari, na zwiedzanie afrykańskiej wioski, na zakup CD z oryginalną muzyką afrykańską, na oglądanie rafy koralowej następnego dnia itp., itd. Ofertom nie ma końca. Przecież skoro pojawił się jakiś nieroztropny mzungu na spacerze na plaży, to trzeba go zmordować, zmięknie, to i coś kupi albo chociaż parę groszy da za nic. Koszmar..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
blenden
Joanna
zwiedziła 13% świata (26 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 31 komentarzy31 550 zdjęć550 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.09.2020 - 07.09.2020
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
02.06.2014 - 02.06.2014