Dziś pora wyruszyć na środkowe wybrzeże Wietnamu. Pani z hotelu oczywiście chce nam pomóc zamawiając taksówkę. Nie widzieć tylko czemu od naszej ostatniej podróży na lotnisko parę dni temu cena wzrosła o 50%. Zamiast 10$ tym razem słyszymy 15$. Stajemy przed hotelem i już za chwilę pojawią się jakiś chętny do podwiezienia nas jednak za 10$, więc z hotelowej pomocy szybko rezygnujemy. Musimy tylko naszego taksówkarza pilnować, żeby zawiózł nas na właściwe lotnisko. Bo odruchowo chce na wywieźć na loty międzynarodowe. Terminale może nie są od siebie zbyt oddalone ale jednak z buta i ciężkimi plecakami odległość wydaje się stawać większa...
Lot odbywamy tanią linią JetStar. Przygotowani na szkołę przetrwania a'la Ryanair jesteśmy miło zaskoczeni. Do Da Nang dolatujemy bezproblemowo Na lotnisko zamówiliśmy transfer z hotelu. Nasz pan oczywiście punktualnie czeka z karteczką Mrs. Joanna. Zdaje się, że wszyscy traktują tu moje imię jako nazwisko. Do hotelu czeka nas blisko godzinna podróż. Ale w międzyczasie podziwiamy niesamowicie nowoczesne i luksusowe Da Nang. Wybudowane wzdłuż brzegu hotele to jeden wielki przepych. Nijak się to ma do północnej częsci Wietnamu. Przepaść niesamowita.