Budzi nas piękna pogoda. Idziemy zatem zwiedzać miasto. Plan oczywiście bliżej nieokreślony. Doprecyzuje się po drodze. Schodzimy do Tagu i do miasta udajemy się brzegiem rzeki. Po drodze rzucają nam się w oczy wieże Katedry. Postanawiamy zatem odbić w jej kierunku. Uliczka w prawo, uliczka w lewo i wydaje nam się, że powinniśmy być już przy katedrze. Nie jesteśmy. No to pewnie jedna uliczka dalej... Też nie. No to może następna. I znowu nie. Wyciągamy mapę i z jej pomocą w końcu docieramy. Pierwsze skojarzenie to oczywiście katedra Notre Dame, tylko w pomniejszeniu. Z katedry mamy już rzut beretem na Zamek św. Jerzego. Idziemy. I oczywiście znów błądzimy. Mamy wrażenie, że mapa sobie a rzeczywistość sobie. Po sporym kluczeniu w końcu docieramy. Bilet na zamek kosztuje 7,50 Euro. Warto. Widoki są zabójcze. Mamy przed sobą cała panoramę miasta.
Dalej udajemy się w stronę centrum i docieramy na plac Praca da Figueira a następnie na Plac Rossio. Stąd udajemy się deptakiem - Rua Augusta - w kierunku Tagu. Przechodząc przeogromny łuk triumfalny docieramy do Praca do Comercio - Placu Handlowego. Duża przestrzeń placu, robi wrażenie. Na środku placu znajduje się pomnik Króla Jerzego. Niestety sam pomnik, jak i łuk triumfalny są aktualnie w remoncie, więc jedyne, co możemy podziwiać, to rusztowania i siatka zabezpieczająca - czyli nic powalającego. W znajdujących się dookoła kawiarenkach pełno ludzi. My też postanawiamy chwilę odpocząć i zasiąść przy małej czarnej w jednej z kawiarenek. Słychać spory mix językowy, znaczy, że turyści dopisują.
Po odpowiedniej dawce kofeiny ruszamy dalej. Wracamy w kierunku Placu Rossio. Po drodze zagaduje do nas facet narzekając jak beznadziejnie jest teraz w Portugalii. Może dla turystów jest fajnie ale pracować tu i żyć - to dramat. Od słowa do słowa i okazuje się, że facet ma żonę Polkę, pochodzącą z Gdańska. I od razu konwersacja robi się bardziej sympatycnza ;)
Dalej udajemy się na Avenida da Liberdade. Pierwsze skojarzenie znowu z Paryżem. Tym razem aleja przypomina nam Pola Elizejskie. Ulica drogich sklepów i hoteli. Chyba nic tu po nas ;) Ale idziemy dzielnie dalej i docieramy do Parku Edwarda VII. Siadamy na ławce i podziwiamy wspaniały widok na miasto i rzekę, który się stąd roztacza. Spacer zaliczyliśmy konkretny. Teraz jeszcze tylko trzeba doczłapać do domu ;)