Na lotnisku w Wiedniu lądujemy punktualnie. Do następnego lotu mamy niecałe 1,5 h, więc może uda nam się jeszcze coś w sklepach zobaczyć. Ale najpierw znajdźmy gate, żeby później nie było na wariata. No to idziemy... Mam wrażenie, że po pokonaniu jakichś 10 kilometrów docieramy w końcu do naszego wyjścia. Już chyba dalej nas rozrzucić nie mogli. W drodze powrotnej na przesiadkę mamy tylko godzinę. Liczę na to, że może jednak skrócą nam drogę maratonu ;)
Generalnie linie Austrian Airline, którymi lecimy, są zupełnie ok. Obydwa loty odbywamy na pokładzie samolotu Fokker 100. Jedynym błędem jaki popełniłam przy odprawie on-line był wybór miejsc. O ile na pierwszym odcinku wybrałam miejsca z przodu, to na drugim wybó padł na miejsca z tylu samolotu. Wszystko byłoby ok, bo lubię siedzieć na końcu ale zapomniałam, że w tym samolocie silniki są zamontowane właśnie z tyłu. W związku z tym oprócz przysłoniętego widoku, miałyśmy też dodatkowe atrakcje dźwiękowe..