Geoblog.pl    blenden    Podróże    Kenia i Tanzania 2014    Masai Mara - dzień pierwszy
Zwiń mapę
2014
05
lut

Masai Mara - dzień pierwszy

 
Kenia
Kenia, Masai Mara Game Reserve
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10709 km
 
Zwlekamy się z łóżka ledwo co. Półprzytomni organizujemy się szybko i punkt 8.15 meldujemy się przy recepcji. Czekamy chwilę na busa, po czym przypadkiem spoglądam na zegar wiszący w holu hotelu i boleśnie odkrywam, że jest 7:20, a nie 8:20. Jesteśmy na dole godzinę przed czasem. Źle przestawiliśmy zegarki. W Kenii jest UMT +3, a nie +3 od Warszawy. Taka drobna różnica... Echh... Wracamy na górę i dosypiamy 40 minut. Dobre i to.

Wracamy na dół o odpowiedniej porze. Oprócz nas na safari wybiera się też sąsiad z Rosji.Reprezentant z biura pojawia się o 8:30. W końcu tu pojęcie godziny jest względne. Wczoraj w biurze pani poinformowała nas, że w busie będzie 4-6 osób. Jakoś widzę 8. Chyba, że mi się w oczach dwoją.. Dobra, niech będzie. Damy radę. Po lekkich problemach z upchnięciem bagażu, w końcu ruszamy. Droga okazuje się być całkiem okey. Pomijając fakt, że jest jednopasmowa, a każdy tu jedzie, jak chce i wyprzedza, jak chce. Zatrzymujemy się na chwilę przy Wielkiej Dolinie Ryftowej. Robi toto wrażenie. Tu znowu musimy chwilę poczekać, bo nasz kierowca musi ze wszystkimi zamienić parę zdań. Ale to Afryka - tu nie ma zegarków, tu każdy po prostu ma czas.. W końcu ruszamy dalej. Zjeżdżamy z "autostrady". Teraz doznania drogowe zaczynają być już bardziej intensywne. Droga jest nierówna, miejscami bardzo dziurawa, ze sporą ilością spowalniających garbów. Przy przejeżdżaniu przez kolejne wioski widać, że życie toczy się głównie wzdłuż tej krajowej drogi. Szereg zabudowań w pierwszej, sporadycznie w drugiej linii drogi. Stare, poskładane z czego bądź budki. W każdej wsi rzeźnik, kiosk, market i hotel. Hotel w zasadzie wyglądem niczym nie różni od stojącej obok budki rzeźniczej. Jedynie napis nad "drzwiami" sugeruje, że teoretycznie można się tu przespać. Wolę nie sprawdzać. Może idą z myślą, że jak w mieście jest hotel, to znaczy, że to już nie byle pierwsza lepsza mieścina...

Następną przerwę robimy na obiadek. Knajpa jest naprawdę ok i jak na kenijskie możliwości widziane po drodze, miło nas zaskakuje. Nasz kierowca do wolnojeżdżących nie należy, drogę pokonujemy zatem dość szybko. Najciekawsze zaczyna się jednak, gdy kończy się asfalt. Moses ostrzegał, że ok. 20 km przed parkiem nie ma już asfaltu i trzeba zwolnić. Tylko, że chyba zupełnie odmiennie rozumiemy słowo "zwolnić". Nowa droga, na którą wjechaliśmy, to zwykła polna droga, nie należąca do najrówniejszych. Jak dla mnie do jazdy max. 40km/h. Ale widać, ja się nie znam, bo nasz kierowca uznaje, że 100 km/h jest absolutnie odpowiednią prędkością do napotkanej przez nas nawierzchni. W pewnym momencie już nawet nie zastanawiam się, jak bardzo boli mnie tyłek, bo przestaję go czuć. Toyota wpada w takie wibracje, że mam już chyba rozbitą całą tkankę tłuszczową. Mam zlikwidowaną nawet tą, której jeszcze nie posiadam.. Gdy w końcu dojeżdżamy do kempingu i wysiadamy z auta, mam wrażenie, że moje ciało dalej wibruje..

Kemping jest naprawdę fajny. Obsługa miła. Prąd w godz. 6-8 i 18:30-22:00. W zasadzie w ciągu dnia i tak nas nie ma, więc po co więcej. Dostajemy 2-osobowy namiocik pod wdzięczną nazwą K2. Szybkie ogarnięcie i jedziemy na popołudniową przejażdżkę po parku. Udaje nam się spotkać antylopy, żyrafy i bawoły. Ale wszyscy oczywiście czekają na lwy i słonie.. Niestety dopada nas afrykańska ulewa. Pada na tyle mocno, że nasz kierowca postanawia wrócić do obozu.

Wieczorem zostaje tylko kolacja, szybki prysznic i czytanie przewodnika, przerwane nagłym tupotem łapek na dachu naszego namiotu. W pierwszej chwili myślałam, że to ptak, ale patrzę na dach i liczba stópek mi się nie zgadza. W końcu ptaki na czterech nie biegają. Może kot?? Ale po dokładniejszych oględzinach stwierdzamy, że nasz namiot odwiedziła małpa. Jest ich tu sporo w okolicy. W końcu jesteśmy blisko natury.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (33)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
pamar
pamar - 2014-03-03 16:04
Ach te dzikie zwierzaki, zachwycają każdym krokiem! Widzę, że nasz stary przyjaciel - gekon, również Wam towarzyszył. Szybko go polubiliśmy, jak zauważyliśmy, że wyłapuje robale z naszego namiotu :)
 
 
blenden
Joanna
zwiedziła 13% świata (26 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 31 komentarzy31 550 zdjęć550 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.09.2020 - 07.09.2020
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
02.06.2014 - 02.06.2014