Geoblog.pl    blenden    Podróże    Sudety    Sokoliki
Zwiń mapę
2008
02
maj

Sokoliki

 
Polska
Polska, Trzcińsko
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 397 km
 
Wyspani jak nigdy :) Do całkowitej przytomności doprowadza nas wizja pysznego śniadanka. Trzeba się tylko spieszyć, bo śniadanie dają do 9.30. Rzut oka na zegarek. No tak. 11.30. Czyli od dwóch godzin jesteśmy po śniadaniu. To w sumie teraz już nam się nigdzie nie spieszy. Krzysztof jednak miał wczoraj nosa coś wspominając o budziku...
Schodzimy do restauracji i zamawiamy coś jeść. Siadamy na tarasie i dopiero dzisiaj dostrzegamy urok miejsca, w którym się znaleźliśmy... Z resztą, co ja będę pisać. Odsyłam do oficjalnej strony:
http://www.palac-wojanow.pl/
Po śniadaniu porzucamy pałacowe pokoje i wyruszamy w stronę Trzcińska. Podjeżdżamy na parking i z bagażnika o nieskończonej pojemności wyciągamy nieskończoną ilość sprzętu wspinaczkowego. Teraz już wiem, dlaczego plecak Piotra jedzie na czwartego w środku...
Chłopaki mają plan ambitny. WSPIN!! Zatem niebieska ikeowska torba na plecy i do góry!
Docieramy pod Sokolika Wielkiego. Skała oblepiona wspinaczami. Tutaj chłopaki nie mają na co liczyć. Wchodzimy tylko na punkt widokowy. Z racji niedostępności wolnych dróg wspinaczkowych, Sokolik zostaje zamieniony na Sukiennice. Panowie zaliczyli po jednej drodze i zbierają manatki. Jak to? To już? No dobra, ja tu i tak tylko krajobrazy oglądam.
Poszukiwania noclegu nr 3. W ten weekend chyba nic nie ulegnie zmianie, z noclegami nie będzie łatwo. Niestety popsuła się pogoda. Leje już od jakiegoś czasu, więc o rozłożeniu namiotu możemy zapomnieć. Rozważamy nawet nocleg w samochodzie, ale po skrupulatnym przeliczeniu przestrzeni, pomysł jednak odpada...
Szukamy dalej.
I szukamy.
I szukamy....
Kole 22 wpadamy na herbatkę do jakiegoś zajazdu. W zajeździe jeden pokój, póki co wolny, ale zarezerwowany, a goście mają zaraz być. Nic nie zaszkodzi, jak poczekamy, a jak nie przyjadą...?
Cholercia, przyjechali...
Zbieramy się. Nic tu po nas. Wychodzimy do samochodu, uważając po drodze na żaby, które stwierdziły, że doskonałym pomysłem będzie opuścić mokre podwórko i poskakać po ciepłym wnętrzu zajazdu. W końcu, tak jakby, na wieś śmy przyjechali:)
Ruszamy. Po drodze dowiadujemy się od "pana Kazia", że niejaka "pani Wiesia" powinna mieć pokój. Jedziemy. Ma!!! Miejsca, co prawda niewiele więcej niż w naszej kochanej Pandzie, ale przynajmniej nogi da się wyprostować. No... prawie...
Dobranoc.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
blenden
Joanna
zwiedziła 13% świata (26 państw)
Zasoby: 178 wpisów178 31 komentarzy31 550 zdjęć550 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.09.2020 - 07.09.2020
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
02.06.2014 - 02.06.2014